środa, 30 września 2009

Do teatru by się szło

Na sztukę, nomen-omen, "Krawiec" :) Wg Mrożka, oczywiście. Sztuka ciekawa, choć było parę niedociągnięć. Tymczasem skupmy się na tym co było przed wyjściem. A przed wyjściem było gorączkowe przebieranie się z dylematem głównym- jak to zrobić, żeby ubrać tę sukienkę (szkoda, żeby w szafie leżała, za bardzo ją lubię) i nie zamarznąć podczas powrotu? Kiedy mając coś pod spodem wyglądam jak sierotka w kubraczku, mając coś na sukience jest za mało elegancko... W końcu oczywiście poszłam w sukience i marynarce, jak widać na załączonych obrazkach. Zawsze twierdziłam, że mówienie, że nie liczy się, żeby było ładnie tylko ma być ciepło/wygodnie jest hipokryzją (przynajmniej w moim wypadku). Wyszła moja wariacja na temat wcześniejszych epok. Aż mi się miło zrobiło jak pani na przystanku pięknie na mnie prychnęła (cóż za możliwości głosowe/nosowe, jeden tramwaj jedzie, drugi z naprzeciwka a prychnięcie i tak było słychać).
Kapelusz oczywiście obowiązkowy. Tak, jestem jedną z tych osób, które nigdy nie poszłyby do teatru w dżinsach, dla mnie to jest po prostu nie na miejscu.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

kapelusz: H&M
szal: maminy
sukienka: prezent
marynarka: Zara
torebka: maminy vintage
pończochy: prezent
oksfordy: Ryłko

wtorek, 29 września 2009

Gdzie są niegdysiejsze śniegi?

Wczoraj to była sukienka. Gdy tylko zdjęłam ją po tym poście, rozcięłam i stała się narzutką (też jestem przeciwniczką zdrabniania wszystkiego, ale narzuta kojarzy mi się z wielką płachtą na łóżko). I wystają mi spod marynarki piękne chrząszczowate skrzydełka.
Na czarnym tle. Dolna część czarnego tła doprowadziła mnie do ataku szału kiedy to podczas drugiego założenia zaczęła się rozrywać. Na szczęście da się zszyć, nie mam czasu ani ochoty na reklamowanie (chwilowo mam dość użerania się z odwołaniem od opinii "rzeczoznawcy" sklepowego Conversa, bezczelny typ). Ale bądź co bądź moje wymarzone spodnie rozerwały się przy drugim założeniu, czyli ody do jakości ciąg dalszy. A w H&M widziałam takie piękne getry.
Wyparowały mi z głowy wszystkie pomysły na sensowny post (strój jest z piątku, miałam szalony weekend, podczas którego znalezienie sekundy wolnego czasu graniczyło z cudem), koniec pieśni, wracam do pracy.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic



kolczyki: jakiś jarmark
wisiorek: YES
top: Zara
narzutka: pozostałość po sukience
marynarka: Zara
rurki: H&M
oksfordy: Ryłko

czwartek, 24 września 2009

Wielki but

Znalazłam ostatnio na forum ciekawą propozycję zabawy. Wiem, że większość ma już powyżej uszu odpowiedzi na wszelkie pytania, ja się jednak pokuszę. Pytania:

1. Twój najnowszy nabytek w szafie.

Czarne rurki! :)

2. Co posiadasz najdłużej?

Po dokładnym zastanowieniu odpowiedź jest miażdżąca- domowe kapcie. Od 5 lat wyglądają jak nowe.

3. Jak nazwałabyś swój styl?/Co jest esencją Twojego stylu?

Moim zdaniem czerń i kolorowe dodatki (z umiarem). Często dziwacznie połączone.

4. Gdzie najchętniej kupujesz ubrania?

Nie będę oryginalna- H&M, Zara, Camaieu.

5. Twój najlepszy łup wyprzedażowy.

Tunika z Zary za 39 zł. I dżinsy Lee za 100.

6. Twoje ulubione dodatki.

Na pewno kolczyki, ale nie umiem wybrać ulubionej pary. I szale/apaszki.

7. W czym najbardziej lubisz chodzić?/ W czym można Cię najczęściej zobaczyć?

Ostatnio najczęściej noszę marynarkę z Zary. Najczęściej można mnie zobaczyć w czymś czarnym.

8. Co najbardziej kochasz ze swojej szafy?

Każdą nową rzecz, poza tym czarny golf i koronkową sukienkę.

9. Co nigdy nie zniknie z Twojej szafy?

Czerń. Spódnice. A z konkretów- myślę, że czarny golf.

10. Czy masz ulubioną biżuterię?

Chyba mogę zaliczyć do tej kategorii srebrną bransoletkę- pamiątkę rodzinną. Poza tym- kolczyki. I wisiorek z karetą.

11. Na co wydajesz najwięcej pieniędzy?

Na buty.

12. Jakie są Twoje ulubione kolory?

Czarny, ciemnozielony, miodowy.

13. Czego masz w szafie stanowczo za dużo?

Niczego.

14. W czym nigdy nie będziesz widziana?

Jeszcze niedawno mówiłam, że w legginsach innych niż wet looki, w butach w stylu DC i boyfriend jeans. Obecnie skłaniam się ku "nigdy nie mów nigdy".

15. Co jest w złym guście?

Wszystko może być w złym guście, jeśli jest noszone "źle". Nie co nosisz, ale jak to nosisz.

16. Twój trik urodowy.

Maluję usta na ciemnoczerwono, wyglądają dużo wyraziściej.

17. Twój trik modowy.

Eeee? Chyba nie posiadam.

18. Co masz na sobie w tzw.”złe dni ubraniowe kiedy dopada syndrom ”nie mam co na siebie założyć”?

Co popadnie. Najczęściej tunikę i rurki albo jeden z zestawów, który miałam ostatnio.

19. Modowe marzenie-gdyby było Cię stać?

Koronkowe buty od Laboutina. Ubrania od Lacroix, Chanel, Armaniego, Hermesa, Vuittona.

20. Gdzie znajdujesz modowe inspiracje?

Na blogach, pokazach, w głowie podczas bezsennych nocy.

21. Kto jest Twoją ikoną/ikonami mody?

Marlena Dietrich, Jane, od czasu tego zdjęcia Giovanna Battaglia, Hamish Bowles (co z tego, że męskiej), ta pani (kto to jest? Mam w folderze z inspiracjami mnóstwo jej zdjęć)


Chaotycznych wynurzeń ciąg dalszy. Nie będę wymieniać wszystkich pokazów jesień/zima 2009 (wiem, trwają wiosenne ale ja wiem, że i tak zapomnę do lata wszystko, co na nich pokazywali, skupiam się więc na bieżącym sezonie) które mi się podobają, jednak w tej chwili oglądam Kenzo i bardzo mi się podoba. Te ubrania są takie ciepłe, przynajmniej tak wyglądają. Poza tym rok w rok niezmiennie podoba mi się reklama Kenzo ;)

Image and video hosting by TinyPic

I wreszcie prezentuję kolejny strój, ozdrowiałam (również wreszcie). Sukienka czeka na przeróbkę, to moje pożegnanie z nią z w takim kształcie. Że też nie mogłam zachorować później, przerobiłabym ją chorując ;) Żółte rajstopy to już w moim wypadku klasyka, uwielbiam je. A buty... niestety, zwyciężają względy praktyczne. Nie ma oksfordów w których nie jestem w stanie przejść/przebiec/przejechać połowy miasta załatwiając różne sprawy. Doprowadziłam glany do stanu, w którym mogę pokazać je ludziom (wcześniej wyglądały tak). Użyłam kolejno: noża, spirytusu, Domestosu (akt desperacji). Zadziałał dopiero rozpuszczalnik (czyli zmywacz do paznokci, który przeżera buteleczkę i już jest pomarańczowy), niestety skończył się za szybko, a zmywacz z acetonem nie chciał rozpuszczać farby. W akcie desperacji pomalowałam czubki na czarno. I wypastowałam pastą (taką czarną, mazistą). Swoją drogą glany to jedne z tych butów, które przetrwały w mojej szafie najdłużej (oraz przetrwały wszelkie próby artystycznego wyżywania się na nich).
Najgorzej zaplanować sobie strój. Podczas choroby miałam na to trochę czasu i myślałam, zaplanowałam. I dziś rano: najpierw okazało się, że kamizelka nie pasuje, ale to nie problem, można iść bez. A potem 15 minut przebierałam buty, ostatecznie wracając do pierwszej wersji. Muszę sobie kupić saszki i baleriny ;)
A w H&M (kupiłam rurki, kupiłam czarne rurki!) widziałam piękną szarą koszulkę z nadrukiem z postaciami z Gwiezdnych Wojen (starych Gwiezdnych Wojen, Luke, Leia, Vader- cudo). Spodobała mi się do tego stopnia, że w pierwszym odruchu chciałam kupić ją, a nie rurki. Zwyciężył plan, ale ja po nią wrócę! (Tak, jestem fanką Star Wars)
Na koniec pan, którego spotkałam dziś na Półwiejskiej. Bańki mydlane metodą tradycyjną.

Image and video hosting by TinyPic


Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

kolczyki rowery: Jarmark Świętojański
szal: Maminy
wisiorek: YES
sukienka: Xanaka
marynarka: Zara
torba: vintage
rajstopy: Raj Stopy
glany: Steel bodajże

niedziela, 20 września 2009

Siła inspiracji

Jakiś czas temu pokazywałam tu jako inspirację te zdjęcia. Dziś próbuję ogarnąć pomysł tej pani po swojemu, co planowałam już od jakiegoś czasu. Te "kolory jesieni" w jej stylizacjach: brązowy, pomarańczowy, żółty przypadły mi do gustu.
Wyszło: a) jednosklepowo b) krótko. A propos a) moich burzliwych przygód z Zarą ciąg dalszy. Niewątpliwie jakoś pozostawia wiele do życzenia, a rzeczy w miarę dobrej jakości w tym sklepie są dla mnie finansowo niedostępne. Ale to wzornictwo, aż miło popatrzeć. Jeden z niewielu sklepów, w których mogę znaleźć rzeczy, jakie sobie wymyśliłam (ostatnio nawet moja mama stwierdziła, że rzeczy, jakie sobie wymarzę są dostępne dopiero w przyszłym roku- w temacie wysokich sznurowanych botków a la Ania Shirley). A co do b) dla wszystkich, którzy mnie znają ta długość była dość zaskakująca. Dla mnie też, czułam się dziwnie ;)
Pora ruszyć do sklepów po małym zakupowym odwyku (spowodowanym głównie brakiem czasu)- jak tylko wydobrzeję (ach, moje ukochane zapalenie zatok dało o sobie znać), idę wreszcie nabyć (drogą kupna, rzecz jasna) czarne rurki.
Skutkiem ubocznym uporczywego bólu głowy są brednie. Dziękuję za uwagę ;)
Jeszcze jeden z moich ulubionych utworów.
Depeche Mode- Suffer Well


Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

kolczyki: vintage
broszka- muszka: vintage
tunika/sukienka: Zara
marynarka: Zara
torba: Zara
rajstopy: Raj Stopy
oksfordy: Ryłko


Wahałam się, czy to opublikować. Moja imitacja pozy tej pani:

Image and video hosting by TinyPic

środa, 16 września 2009

Mrugnięcie okiem

Ja również padłam ofiarą H&M manii. Kiedy wreszcie znalazłam czas, żeby wybrać się do tego sklepu (nawet w konkretnym celu. Czarnych rurek poszukuję), z miejsca zakochałam się w: butelkowozielonej spódniczce, pudrowej bluzce z bufiastymi rękawami, miodowych rurkach, czarnym futerku (i beżowym!), brązowej torbie, cekinowym berecie i piórowej opasce. Z czego spódniczka i opaska absolutnie władają moim sercem. A czarnych rurek nie było.

Dzisiejszy strój poniekąd (PONIEKĄD) inspirowany przez Jane (ten outfit), głównie jednak przez moją chęć kombinowania. Po zrobieniu zdjęć z poprzedniego wpisu doszłam do wniosku, że skoro już mam na sobie ten strój to przymierzę spódnicę- planowałam połączenie tej tuniki jako bluzki ze spódnicą już dawno (tylko, jak zwykle, pogoda nie ta...) i nie chciało mi się zdjąć wet looków. Nawet pomyślałam, że efekt może być fajny. I był, na tyle, że ubrałam się tak następnego dnia ;) I jest po mojemu- czarno, z odrobiną koloru, zróżnicowane faktury- to zdecydowanie jeden z moich ulubionych zestawów. Odrobinę ekstrawagancko (jak na polską ulicę), ale to bardziej mrugnięcie okiem. Albo pensjonarki ciąg dalszy. Ewentualnie dziewczyna 2 sklepów ;)

A rozdawać ciasto znajomym w tym stroju- bezcenne :) Tymczasem wracam do oglądania pokazu Marca Jacobsa oraz do czytania antologii z historii sztuki.

Image and video hosting by <span class=TinyPic" border="0">

Image and video hosting by <span class=TinyPic" border="0">

Image and video hosting by <span class=TinyPic" border="0">

kolczyki: Pakamera
szal: pamiątka z Belgii
tunika jako bluzka: Camaieu
marynarka: Zara
spódnica: Camaieu
wet looki: Zara
oksfordy: Ryłko

wtorek, 15 września 2009

Muzealnie

Strój niezbyt muzealny, bardziej z serii "atak klonów"- wyglądam jak klon skandynawskich bloggerek. Nie powiem, przespacerowanie się w tym stroju po Poznaniu było ciekawym doświadczeniem, ale klon pozostaje klonem. Mówimy "nie".
Fioletowa tunika- znana. Ostatnio ubawiłam się, kiedy zobaczyłam w Camaieu- kolekcja jesień '09- identyczne tuniki we wszystkich kolorach oprócz fioletu (fioletową kupiłam w styczniu- z kolekcji zima '08/'09). Kryzysowo, innymi słowy.
Wspominałam już, że w wet lookach świetnie się bawię, i że nosząc je czuję, że ubranie to przebranie? Chyba tak :) Powtórzę, bo za każdym razem, gdy je zakładam, czuję się... pozytywnie. Z dystansem do samej siebie.
Strój z wystawy- ruszyło mnie wreszcie, że to wstyd, że na tylu wystawach czasowych w Muzeum Narodowym (polecam!) byłam, a na stałej jeszcze nigdy w całości- a to czas, a to zmęczenie... Na fragment wystawy stałej "zabłądziłam" podczas oglądania wystawy malarstwa flamandzkiego i obraz braci Raczyńskich tak mnie urzekł, że poczułam przymus udania się do muzeum w najbliższym osiągalnym terminie. Czyli w sobotę- przy okazji dzień bezpłatnego wstępu. Po przejrzeniu 2 pięter sztuki współczesnej byłam tak wykończona, że musiałam odłożyć resztę na kolejną sobotę- i tak do skutku ;) Ale pouczające, po raz kolejny sprawdza się "cudze chwalicie a swego nie znacie"- niestety. Zbiory są arcyciekawe (dla samych rysunków Witkacego można dać się pokroić. No, ja mogę ;) - dla mnie muzeum nigdy nie jest nudne, jestem z tych, co 5 minut stoją przy jednym eksponacie przez co zwiedzanie mocno się wydłuża i jest raczej samotne- nie znam wielu osób, które są w stanie znieść moje tempo zwiedzania i okrzyki: "Patrz, patrz, jakie cudowne połączenie kolorów! A tu jaki odcień! Nasycenie! Ta koronka!" :)

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

kolczyki: vintage
wisiorek: YES
tunika: Camaieu
marynarka: Zara
wet looki: Zara
trampki: Converse

poniedziałek, 14 września 2009

Z fantazją?

Element fantazyjny- szal. Czyli to, co lubię najbardziej- czerń z akcentem kolorystycznym. Innymi słowy kolejne wcielenie dzianinowej tuniki. Gdy dokładniej przyjrzałam się zdjęciom oświeciło mnie, że po odcięciu ściągacza na dole i ściągaczy przy rękawach byłaby z niej świetna mała czarna na zimę ;) Do tego planuję inne DIY (w moim przypadku na pewno Destroy It Yourself)- mam nadzieję, że wyjdzie i uda mi się je zaprezentować.
Marynarka, jak pisałam, okazała się niezbędna, nie wiem, jak mogłam się wahać czy ją kupić ;)
A propos przedziałka z boku- wiem, ciągle go nie ma. Do tych zdjęć próbowałam, ale wcześniej szłam do sklepu w deszczu i moje włosy nastroszyły się niczym siano, więc wszelkie zabiegi fryzjerskie tylko pogarszały sprawę- postanowiłam wrócić do starej wersji.
Na koniec (wiem, ostatnio cienko u mnie z tekstem) widok, który sfotografowałam z narażeniem życia (tak, jako osoba roztargniona o mało nie spadłam ze schodów)- co tak ładnie pyli (to są te chwile, kiedy błogosławię środki na alergię zdolne powalić słonia...)?

Image and video hosting by TinyPic



Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

kolczyki: Pakamera (tak, taka nowość)
szal: pamiątka z Brukseli
wisiorek: YES
tunika: Vila
marynarka: Zara
rurki: Zara
oksfordy: Ryłko

niedziela, 13 września 2009

Jakby dandys

Dziś krótko i treściwie.
Strój niefotogeniczny, z 60 zdjęć do pokazania nadają się 2, w niezbyt odpowiadających tytułowi pozach ;) Do tego zakładając te właśnie rzeczy, założyłam (na podstawie informacji podawanych przez znany serwis z prognozą pogody, nie wróżby z kart) że temperatura będzie oscylować w granicach 20 stopni. Na tym samym serwisie pogodowym (nie polecam!) wieczorem owego dnia pojawiła się informacja, że o godzinie 14 temperatura sięgnęła 28 stopni, nic dziwnego, że hmmm... było mi trochę za gorąco. Swoją drogą w moim przypadku całkowicie sprawdza się jedno z ciuchowych praw Murphy'ego: zawsze, gdy zaplanujesz sobie świetny strój na następny dzień, okazuje się, że ze względu na pogodę nie możesz go ubrać.
Całość lekko kojarzy mi się z jesiennym pokazem Gucciego oraz stylem androgenicznym- taka kobieta stylizowana na dandysa. Tunika jest jedną z moich ulubionych, bardzo ładnie się układa, kupiłam ją z Zarze za 30 zł :D Z kamizelką i dżinsami wychodzi Inditex lady part two. Strój odgrzewany, proszę wybaczyć brak weny, przy następnej okazji porozpływam się nad sztuką (przy okazji opisywania stroju, w którym byłam w muzeum ;).

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

kolczyki (ostatnio moje ulubione, co ranek okazuje się, że pasują do niemalże każdego stroju): Pakamera
tunika: Zara
kamizelka: Stradivarius
broszka-muszka: vintage
dżinsy: Zara
oksfordy: Ryłko

piątek, 11 września 2009

Tewje Mleczarz w spódnicy part II

Widziałam ostatnio cudownie ubraną kobietę. Najbardziej rzuciły mi się w oczy jej pończochy- klasyczne FF. Oprócz tego spódnica- ołówek i jazzówki (wreszcie mogłam zobaczyć na żywo to połączenie i przekonałam się, że zakup tych butów to dobry pomysł). Płaszcz, bluzka (chyba biała). I koszyk w ręku, taki wiklinowy :) Nie powiem, wywarła na mnie spore wrażenie.
A co do dzisiaj prezentowanego stroju- była pensjonarka, dziś Tewje Mleczarz w spódnicy, odsłona druga ;) (ewentualnie dziewczyna z ludu). Sandały z rozmysłem, musiałam ubrać płaskie buty (nie wyobrażam sobie chodzenia po muzeum i myślenia nie o obrazach ale o bolących stopach) i do wyboru miałam te właśnie sandały, martensy, glany lub trampki. Sandały pasowały najbardziej, i odpowiednie do pogody i do spódnicy. A propos spódnicy- ostatnio zarzekałam się, że nie ubiorę więcej żadnej długiej spódnicy i miałam zamiar wyrzucić tę, jednak przedwczoraj cieszyłam się, że jednak ją zostawiłam- góra zestawiona ze zwykłymi dżinsami była bardzo nijaka.

Image and video hosting by TinyPic

kolczyki: Claire's
kamizelka: Stradivarius
golf: Stradivarius
spódnica: sklep indyjski
sandały: catch

środa, 9 września 2009

Pensjonarka

Ja chyba naprawdę nie mam stylu. Jeszcze niedawno zarzekałam się, że nie chcę długiego rozpinanego swetra, bo wyglądam w nim jak własna ciotka i nie podoba mi się on za grosz. Wczoraj, kiedy zobaczyłam na ulicy dziewczynę, która miała na sobie właśnie długi, rozpinany szary sweter z krótkimi rękawami na tle czarnego stroju- ideał! Tego samego dnia widziałam jeszcze jedną osobę, w takim samym (albo prawie takim samym) swetrze, również świetnie połączonym i teraz oprócz nietoperzowego sweterka chcę mieć też duży, szary, rozpinany sweter. Inna sprawa, że jeszcze parę ciepłych okryć wierzchnich niewątpliwie mi się przyda.
Ten stój wybitnie kojarzy mi się z grzeczną pensjonarką. Ewentualnie z Anią z Zielonego Wzgórza (ale nie będę sobie tak podmaślać). Daje on wiele możliwości, m.in. na sarenkę (względnie cielątko), na grzeczną pensjonarkę, na panią biurową (tu macham do Biurowej ;), na pensjonarkę, która próbuje się bawić , na nauczycielkę- i jak tu nie wierzyć, że ubranie to przebranie? A przy okazji komponowania go zdumiałam się, jak trudno połączyć żabot (przynajmniej ten niby żabot na bluzce), żeby nie wyszło źle/kiczowato (bo ja, w przypływie geniuszu, chciałam go z marynarką połączyć i efekt był tragiczny).
A, obiecuję, że jutro uczeszę się w przedziałkiem z boku i zaprezentuję efekt ;)
Dziś byłam na wystawie malarstwa flamandzkiego w poznańskim Muzeum Narodowym- polecam, robi niesamowite wrażenie, zwłaszcza, jeśli ktoś kojarzy te obrazy z reprodukcji- kolory na żywo są absolutnie nieporównywalne. A gdy będę miała więcej czasu (tzn. w weekend), opublikuję tu moje zdjęcia zauważonych przeze mnie ciekawych poznańskich detali (tak a propos 10 prawd).

Image and video hosting by TinyPic

Tu wersja prześwietlona, ale lepiej widać bluzkę (tzw. coś za coś).

kolczyki: Pakamera
bluzka: Top Secret
ponczo: sklep indyjski
spódnica: Camaieu
pończochy: Gatta
oksfordy: Ryłko

PS. Koleżanka, widząc mnie w tym stroju, zakrzyknęła- "Boże, to dziś jakaś okazja o której zapomniałam?!"

poniedziałek, 7 września 2009

No bo przyszła taka fala...

...która pozwoliła mi blogować ;)
Chyba pierwszy raz mam za dużo zdjęć a za mało czasu na publikację (oj, z reguły było odwrotnie) ;) Systematycznie publikuję sesje- dziś prezentuję mój sobotni strój z koncertu szant. Mój ulubiony zespół muzyki folkowej (ulubiony bo zaprzyjaźniony, niekoniecznie ze względu na poziom, choć ten też mają niezły) przybył do Poznania :) Wyszalałam się wreszcie szantowo na zakończenie sezonu.

Image and video hosting by TinyPic

Koncert był na świeżym powietrzu (czego absolutnie się nie spodziewałam, nad jeziorem w nocy było jakieś 11 stopni), dobrze że wzięłam golf do torby (ja szybko marznę, co nie przeszkadza mi uwielbiać zimę).
Dzianinowa sukienka objawiła mi nowe możliwości noszenia (swoją drogą, ostatnio bardzo się zdziwiłam, widząc w H&M komin, muszę odgrzebać mój z dna szafy), okazała się też być całkiem ciepła. Niestety, materiał już wykazuje tendencje do mechacenia się, cieszę się więc, że wydałam na nią tylko 30 zł, a nie 150. Marynarkę eksploatuję nadal i dziwię się, jak wcześniej mogłam bez niej funkcjonować. Choć czasem nachodzi mnie refleksja: czy to dalej ja? (patrz: minimalizm oraz tu).


Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

kolczyki: Pakamera
golf: H&M
sukienka: Camaieu
marynarka: Zara
torba: Camaieu
dżinsy: Zara
oksfordy: Ryłko

niedziela, 6 września 2009

Nauka minimalizmu

Nauka minimalizmu w kwestiach ubioru (w każdej innej dziedzinie jestem minimalizmowi z gruntu przeciwna) w moim przypadku dopiero się zaczyna. Zawsze miałam skłonność do przeładowanych, bardzo dziwacznych stylizacji- skutek chęci wyróżnienia się. W moim przypadku chęci nadmiernej i niezdrowej (bardzo frustrujące, nie polecam). Kiedyś za nic w świecie nie założyłabym po prostu bluzki i dżinsów, dziś prezentuję ten do bólu zwyczajny zestaw na moim blogu, okraszając strój jedynie marynarką i oksfordami. Marynarka okazała się być bardzo dobrym okryciem wierzchnim na chłodne (wg niektórych bardzo rześkie) poranki, ciekawą (dla mnie, bo nową) alternatywą dla trencza czy kurtki. Buty zmasakrowały mi stopy kiedy to spacerowałam w tym stroju po poznańskiej Cytadeli (z naukowego punktu widzenia było to ciekawe doświadczenie. Nadałabym mu tytuł: "Kiedy odpadną mi stopy?!"). Dodam, że spacer był zaplanowany wcześniej, specjalnie wzięłam tenisówki, żeby sobie w nich spokojnie pomykać po ścieżkach, jednak nie założyłam ich ze względów towarzysko-estetycznych ;) Od razu przypomina mi się tytuł jednej z pyrkonowych prelekcji: "Chcesz być piękna? To cierrrrp!".

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Wiem, że zdjęcie poruszone, ale musiałam (przymus wewnętrzny) je dodać -to najładniejsze zdjęcie z sesji ;)

kolczyki: Pakamera
golf: Stradivarius
marynarka: Zara
dżinsy: Zara
oksfordy: Ryłko

piątek, 4 września 2009

10 prawd, niekoniecznie o flamenco

Tagnięta przez Fretkę (dziękuję!) poczułam się zobowiązana do wyprodukowania kolejnego posta (nie ukrywam, piątek też ku temu sprzyja). Oto i 10 prawd o mnie:

1. Wychodzę z kina po napisach (albo na samym ich końcu) i nie cierpię, kiedy ktoś zasypuje mnie potokiem słów zaraz po wyjściu z sali. Ja dalej przeżywam film.
2. Gdy byłam mała, zawsze chciałam mieć inne imię, najlepiej "fantazyjne", do dziś mi do końca nie przeszło- drugie imię Elfryda albo Dobrawa dalej jest pociągające.
3. Nie wymawiam "r" (ciągiem, w wyrazie "wyraz", "rower" albo "pralka" umiem). W dzieciństwie chodziłam do logopedy, nie pomogło.
4. Kiedy miałam 6 lat i ścigałam się na wysypanej żużlem drodze koło domu mojej babci na rowerze, przeleciałam przez kierownicę. Ślad w postaci żwiru w jednym miejscu pod skórą mam do dziś.
5. Będąc w domu praktycznie non stop piję herbatę.
6. Byłam wegetarianką.
7. Uwielbiam panoramy miast.
8. "Dumę i uprzedzenie" przeczytałam, mając 9 lat, pod wpływem książeczki "Matylda" (mała inteligentna pięciolatka czyta co znaczniejsze tomy literatury pięknej, nie mogłam być gorsza). Pamiętam tylko, że najmłodsza córka uciekła z oficerem. W tym samym czasie próbowałam przeczytać "Stracone nadzieje" Dickensa. Scena, w której asystent (a może to był służący?) prawnika pluje na płaskorzeźby z kości słoniowej po czym pieczołowicie ściera z nich kurz (ze śliną) własną chustką, obrzydziła mnie do tego stopnia, że nie dokończyłam lektury do dziś.
9. Patrząc na coś zwracam największą uwagę nie na całość, lecz na detale.
10. Mam hopla na punkcie cytatów- w moich notatnikach, obok dat, jest ich pełno, zawsze zakreślam je w książce, czasem zapisuję na kartkach te z filmów, przyklejam na starej winylowej płycie.

A ja grzecznie poproszę o wyjawienie 10 prawd Łucję ;)


Prezentuję do tego strój wczorajszy (dzięki spódnicy kojarzy mi się z flamenco, stąd pozy)- zabawa proporcjami świadoma ;) Wszystko już wcześniej prezentowałam, nie opiszę po raz 100 historii zdobycia każdego z elementów, za to zaprezentuję nowy nabytek- przeceniona torba z Zary, wygrzebana ze stosu dodatków kiedy to z przyjaciółką weszłyśmy do tego sklepu z bardzo luźnym podejściem ;)

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

kolczyki: Pakamera
golf: Stradivarius
spódnica: sh
rajstopy: Raj Stopy
oksfordy: Ryłko