No cóż, nie do końca urban, paraduję w nim bowiem nad Zatoką Gdańską, ale niewątpliwie w wersji bardziej hmm... nowoczesnej, co prawda wciąż bez marynarki (wychodzi na to, że nie zabieram jej wtedy, kiedy powinnam).
Mimo mojej niechęci do plażowania, nadmorskie (nadzatokowe) spacery bardzo lubię. Prezentowany strój jest właśnie prosty, spacerowy, turban ma go ożywić. Pierwszy raz prezentuję tu moja pseudo-skórzaną kurtkę. Noszę ją dość rzadko, uderzył mnie bowiem w pewnym momencie ogrom jej kiczowatości (i dalej nie mogę się do niej w 100% przekonać), jednak jedno trzeba jej oddać- jest ciepła, odrobinkę za duża, dzięki czemu można się nią przyjemnie otulić i nie zmarznąć, będąc smaganym morskim wiatrem. Plus mój ukochany czarny golf i całkiem lubiane (mimo beznadziejnego jakościowo dżinsu) rurki. I conversy, które najprawdopodobniej pójdę reklamować po powrocie- materiał się rozdarł, nadruk schodzi... nie tego się spodziewałam. Ciekawe, czy uznają reklamację.
Oprócz stroju prezentuję obiekt mojego uwielbienia- pierwsze miejsce w kategorii "deser" zajmuje u mnie gofr, koniecznie z polewą czekoladową ;)
chusta na turban: vintage
wisiorek: YES
kurtka: nie mam pojęcia
golf: H&M
torba: vintage
dżinsy: Zara
trampki: Converse
wisiorek: YES
kurtka: nie mam pojęcia
golf: H&M
torba: vintage
dżinsy: Zara
trampki: Converse
Turban będzie chyba niedługo bardziej modny, niż kiedyś berety. ładnie.
OdpowiedzUsuńwitaj,
OdpowiedzUsuńjeżeli masz chęć zaglądać do mnie czasem, podaj mi proszę swój adres e-mail, którym logujesz się na bloga, gdyż od dziś mój blog będzie dostępny jedynie dla zaproszonych użytkowników,
pozdrawiam ciepło :*
agawa.fran@gmail.com