czwartek, 20 sierpnia 2009

Ach, Alberto


Wspominane wcześniej powtórzenie jednego ze strojów nadmorskich. Początkowo tunikę połączyłam w zestaw spacerowy- z nieśmiertelnymi dżinsami i ( jak się okazało, śmiertelnymi) trampkami, jednak po drodze okazało się, że będzie grał mój ulubiony zespół szantowy i nastąpiła szybka zmiana planów i stroju. Zdjęcia zrobione po północy nie nadawały się do pokazania ;)
Tunikę dostałam w prezencie, od razu przypadła mi do gustu, taka ciepła i czarna. Miałam male zastrzeżenia co do ściągaczy (z reguły unikam jak ognia), jednak te dają sporo możliwości kombinowania z ubraniem.
A potem zobaczyłam tę reklamę nowej kolekcji Alberty Ferretti i już wiedziałam, jak będę ją nosić. Tak swoją drogą, bardzo podobają mi się te zdjęcia i klimat reklamy- jest taka nieoczywista. Do tego biblioteka to zdecydowanie "moje klimaty". Apaszka jak zwykle jako "to-coś-co-przełamuje-czarny-monolit", w tym wypadku awansowała też do roli "to-coś-co-przełamuje-workowaty-krój" (w skrócie: pasek).
Jutro czeka mnie heroiczna wyprawa- reklamowanie conversów. A tymczasem idę fotografować ubrania na sprzedaż.



kolczyki: Dni i Noce Szczytna
tunika: Vila, prezent
torba: pewnego razu we Francji
apaszka jako pasek: sh
rajstopy: Gatta
oksfordy: Ryłko

1 komentarz: