piątek, 31 lipca 2009

Dwa w jednym. I dwie wersje


Blogowe ADHD powróciło :) Gdy wczoraj dostałam w niespodziewanym prezencie tę oto sukienkę nie mogłam się doczekać momentu zaprezentowania jej na blogu. Jest cudna- te rudawe kolory, wzory... ach, ach. I jest jednocześnie spódnicą. Jak widać w Stanach to nie efekt uboczny kreatywności posiadaczki danej części garderoby (w tym wypadku raczej spódnicy lub sukienki) lecz zamierzony wyrób. Tak, to już było na wielu blogach. I co z tego, ludzie, mam letnią sukienkę ;) Nie jedyną, rzecz jasna, ale już awansowała na pozycję "ulubiona". Nie sądzę, żeby noszenie jako spódnicę i jako sukienkę sprawdzało się na dłuższą metę u osoby o różnym obwodzie klatki piersiowej i bioder- gumki się łatwo rozciągają, na razie wyrób ten pozostanie więc dla mnie sukienką. Wkrótce wybieram się nad morze, będzie jak znalazł.
Co do outfitu- zostałam usilnie poproszona przez rodzinę, żeby ubrać się "normalnie" (w sumie nie wiem, dlaczego, nigdzie się z nimi nie wybierałam...). Efekt jest taki (to białe na moim prawym ramieniu to nie plama, to efekt uboczny lampy błyskowej):


A chciałam ubrać się tak:

prezentując tym samym marynarkę z Zary (patrz: sprint tuż przed zamknięciem sklepu), z której jak na razie jestem bardzo zadowolona- nie jest ona co prawda wcieleniem elegancji (kieszenie), ale pozwala na bardziej nonszalanckie stylizacje. TRF. Dzisiaj w Zarze w Galerii Malta widziałam cały rządek takich za 59 zł (moja kosztowała 79 i była ostatnim egzemplarzem w browarowej Zarze), ale cóż. I tak nie jest źle (witaj po radosnej stronie życia!).
Oprócz tego widziałam mnóstwo ładnie przecenionych rzeczy w Solarze. Największy szok przeżyłam widząc moją wymarzoną spódnicę z balonikiem przecenioną z 299 na...119. Cena spódnicy w Reserved. A ja byłam przekonana, że już takiej nigdzie nie znajdę, bo jest cudowna i na pewno ja wykupili... Przymierzyłam, a jakże, trafiłam na bardzo miłą ekspedientkę (oraz na cholerną przymierzalnię wysokości jakiś 5 m z niemożliwą do zasunięcia zasłonką- oni muszą mieć do tego takie specjalne kijki, muszą!). Przymierzyłam i...moje rozczarowanie było wielkie- spódnica jest piękna, balonik piękny, ale w życiu nie będę miała tego z czym nosić. Ten kolor... Ale widziałam ładny szal z balonikiem, jak go jeszcze trochę przecenią to jest mój :D Zakochałam się w tym baloniku.
Na zakończenie pokajam się jeszcze z powodu jakości zdjęć- niemal każde było poruszone, musiałam je nieźle wyostrzyć, żeby cokolwiek było widać, stąd efekt jaki jest, każdy widzi.
A teraz idę czytać pierwszy numer Dilemmas Magazine ;)

sukienka: prezent
tenisówki: no name
marynarka: Zara %
sztruksowa koszula: sh
torba: vintage
kolczyki: prezent
sandały (których nie widać): catch

1 komentarz: