Wreszcie prezentuję tu moją ukochaną spódnicę. W wersji klasycznej, przyznaję, i dość wygniecionej- zdjęcie spontaniczne, na tle kościoła w drodze na modlitwę Taize.
Wyszło elegancko, niemal teatralnie, nie mogłam się powstrzymać przed postarzeniem tych zdjęć, efekt mnie zadowala. Dopiero podczas "sesji" oświeciło mnie, że nie mam kolczyków. Pierwszy i ostatni raz, noszę je zawsze, jakoś bardzo roztargniona byłam jak wychodziłam. Szal podkradziony Mamie, spodobał mi się od pierwszej chwili, jak tylko Mama odpakowała swoje prezenty gwiazdkowe ;) Pożyczam bardzo często. Odkryłam, że spódnica przepięknie układa się podczas obrotów oraz... ma tendencje do powiewania (i, jak przekonałam się w tramwaju, do podwiewania).
Niedługo wyjeżdżam, w dniach 4- 13 lipca nie będzie żadnych postów, a nie wiem, ile zdołam dodać do tego czasu. Swoją drogą, gdy dowiedziałam się, że wyjeżdżam w październiku do Francji, moją pierwszą myślą (oprócz: taaaak!!) było: hmmm... a jakie ja ubrania ze sobą zabiorę? ;)
Ta sesja z Emmą Watson (znowu Emma) chodzi mi po głowie od czasu, gdy ją zobaczyłam po raz pierwszy, wspaniała jest. I nie chodzi tylko o ciuchy, ale o ten specyficzny klimat zdjęć, to cudowne oderwanie od rzeczywistości... Nie cierpię ujęć "zza kulis", czy to w filmach czy przy sesjach zdjęciowych, psują całą "magię". A co do tej sesji to teksty Emmy obok zdjęć są całkiem, całkiem w sensie poziomu, nie podziewałam się tego po hmmm... gwiazdce Harry'ego Pottera. Jestem pod wrażeniem, dodaję mój ulubiony cytat:
"There's nothing interesting about looking perfect—you lose the point. You want what you're wearing to say something about you, about who you are."
Tak! Zgadzam się całkowicie.
A propos inspiracji- oto i siła detalu- ta torba ze zdjęcia jest piękna (cała reszta niezbyt, moim zdaniem)! Dziś albo jutro lecę po wyprzedażowy T-shirt, farbki do malowania tkanin i maluję go w ciekawe wzorki, koniecznie z tym napisem. Ta siła i wieloznaczność 3 słów: never ending story zawładnęła mną całkowicie.
Krótko, chyba wybiorę się dziś na film o Coco.
Wyszło elegancko, niemal teatralnie, nie mogłam się powstrzymać przed postarzeniem tych zdjęć, efekt mnie zadowala. Dopiero podczas "sesji" oświeciło mnie, że nie mam kolczyków. Pierwszy i ostatni raz, noszę je zawsze, jakoś bardzo roztargniona byłam jak wychodziłam. Szal podkradziony Mamie, spodobał mi się od pierwszej chwili, jak tylko Mama odpakowała swoje prezenty gwiazdkowe ;) Pożyczam bardzo często. Odkryłam, że spódnica przepięknie układa się podczas obrotów oraz... ma tendencje do powiewania (i, jak przekonałam się w tramwaju, do podwiewania).
Niedługo wyjeżdżam, w dniach 4- 13 lipca nie będzie żadnych postów, a nie wiem, ile zdołam dodać do tego czasu. Swoją drogą, gdy dowiedziałam się, że wyjeżdżam w październiku do Francji, moją pierwszą myślą (oprócz: taaaak!!) było: hmmm... a jakie ja ubrania ze sobą zabiorę? ;)
Ta sesja z Emmą Watson (znowu Emma) chodzi mi po głowie od czasu, gdy ją zobaczyłam po raz pierwszy, wspaniała jest. I nie chodzi tylko o ciuchy, ale o ten specyficzny klimat zdjęć, to cudowne oderwanie od rzeczywistości... Nie cierpię ujęć "zza kulis", czy to w filmach czy przy sesjach zdjęciowych, psują całą "magię". A co do tej sesji to teksty Emmy obok zdjęć są całkiem, całkiem w sensie poziomu, nie podziewałam się tego po hmmm... gwiazdce Harry'ego Pottera. Jestem pod wrażeniem, dodaję mój ulubiony cytat:
"There's nothing interesting about looking perfect—you lose the point. You want what you're wearing to say something about you, about who you are."
Tak! Zgadzam się całkowicie.
A propos inspiracji- oto i siła detalu- ta torba ze zdjęcia jest piękna (cała reszta niezbyt, moim zdaniem)! Dziś albo jutro lecę po wyprzedażowy T-shirt, farbki do malowania tkanin i maluję go w ciekawe wzorki, koniecznie z tym napisem. Ta siła i wieloznaczność 3 słów: never ending story zawładnęła mną całkowicie.
Krótko, chyba wybiorę się dziś na film o Coco.
buty i szal - przepiękne.
OdpowiedzUsuńTak na marginesie - sesja z Watson jakoś mnie nie potrafiła powalić, a zestaw ze zdjęcia, na którym podoba ci się tylko torba - ten zestaw właśnie mi się straaasznie spodobał, zwłaszcza kolorystycznie ;))
Mieszkasz może w Poznaniu,na Piątkowie? Bo coś mi się wydaje, że to moja parafia ;)
OdpowiedzUsuńFajne butki...
bardzo ładne buty :)
OdpowiedzUsuńPIONIERKA: Heh, to dobre ;) Wychodzi na to, że o gustach się nie dyskutuje :)
OdpowiedzUsuńBIUROWA: Nie, ja mieszkam na Ogrodach, na zdjęciach za to jest parafia Matki Odkupiciela właśnie na Piątkowie więc kto wie... ;)
O&A: Dziękuję
Tak, tak, to moja parafia. Od razu poznałam :)
OdpowiedzUsuń