wtorek, 23 czerwca 2009

Po polowaniu lew odpoczywa

Wyprzedaży część pierwsza. No dobrze, właściwie druga, pierwsza była, gdy kupowałam cudowną spódnicę. Nota bene wcale nie kosmicznie przecenioną, ale zawsze coś, a panicznie się bałam, że potem jej nie będzie... A poza tym jak na razie wyprzedaże w Camaieu mnie rozczarowują. Cóż, może tylko mnie niezbyt interesują ciuchy przecenione ze 150 zł na 120. Poczekamy, zobaczymy. Orsay już trochę lepiej, ale nic, co włożyłabym do swojej szafy. H&M... miau. Po prostu miau. Na razie wyszłam z cudownymi czarnymi spodniami, przecenionymi z 80 zł na...10. Oniemiałam, ujrzawszy cenę. Do tego rozmiar 36 (kolejne wow!) leżał jak ulał. Przy kasie okazało się, że powinny być przecenione na 40 zł, ale to błąd sklepu, więc zostałam szczęśliwą posiadaczką pomylonych spodni za 10 zł. Tak :) Potem zauważyłam nawet chustę z kolekcji Matthew Williamsona, ładna, duża, kolorowa, ale mimo wszystko 70 zł to trochę dużo. Może jeszcze będzie (wątpię), a nawet jeśli to jakoś się bez niej obędę. W Solarze też widziałam szale, niczego sobie, kolorowe i duże. Ale powtórzę- dla mnie to jest pewne przegięcie, jeśli szal kosztuje tyle, co spodnie/ spódnica. A co H&M to ujrzałam też tam dziś płaszczyk marzeń- absolutnie nieprzeceniony, absolutnie czarny, militarny. Czyli, po mojemu, napoleoński. Ja chyba zacznę zbierać na ten cud. A tak oprócz tego, wstąpiwszy do Top Secret, kupiłam czarną bluzkę. Ostatnio doszłam do wniosku, że mam stanowczo za mało czarnych bluzek, w których mogę pokazać się ludziom. Bluzka ma długie rękawy oraz fantazyjny niby-żabocik, bardzo mi się podoba. W rozmiarze 40. W 38 za nic nie mogłam zmieścić się w...rękawy. Hehe... Ale cudna jest i warto było. Ach, te przeceny. Jutro ruszam dalej ;)
Po polowaniu lew odpoczywa więc zdjęcia są sprzed paru dni.



Tę spódnicę wygrzebałam z szafy Cioci przechodząc etap "mrocznego metalowca". Była świetna, po lekkim zwężeniu już w ogóle idealna. Jednak, gdy czasy te się skończyły, długo szukałam na nią pomysłu, żeby nie wyglądać jak gotka. Inspiracja przyszła stąd. Niby nic wielkiego, ale dla mnie olśnienie- przecież tak jest dobrze! A zielony top... Cóż, nic wielkiego, ale strasznie podoba mi się połączenie ciemnej zieleni z czernią. Tak, jak chciałam. I jestem zadowolona.
A tak swoją drogą ostatnio zauroczyły mnie bluzki z fontaziem. Cudowne to-to jest. Chyba dopiszę do listy życzeń. Chociaż zawsze można zrobić samemu (fontazia, nie bluzkę), przynajmniej dla amatora nie wygląda to na coś strasznie skomplikowanego, za to na coś ładnego i nieprzeciętnego bez wątpienia.




spódnica: vintage
top: Zara
rajstopy: Raj Stopy
buty (których nie widać): Converse
kolczyki: Pakamera, KuKa
sztruksowa koszula: sh

krzesło: nadprogramowe

2 komentarze:

  1. masz pieniądze, nie umiesz się ubrac, zmien okulary i fryzure, to nie zazdrość, to moje wrażenie estetyczne

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooow... Gdyby nie brak podpisu pomyślałabym, że to reklama stylistki. Podpisać, link do strony i PR niemalże wzorowy!

    OdpowiedzUsuń