wtorek, 19 maja 2009

Papuga

W tytule pierwsze słowo, które przyszło mi do głowy po zobaczeniu tego zdjęcia. Gwoli ścisłości, w założeniu miało być to zdjęcie podczas skoku, niestety uchwycić udało się jedynie moment lądowania. Ze względu na pozę, ułożenie ubrań, kolory- czysta papuga.
Zdjęcie wykonane może i w mało interesującej scenerii, będzie się ona jednak często pojawiać, ze względu na łatwość dostępu, ze strony zarówno mojej jak i fotografa. Fotograf (Ewa) debiutuje, proszę o wyrozumiałość, nauczymy się robić lepsze zdjęcia ;) Napis "Jestem Bogiem" wyjątkowo mnie urzekł, jednak po namyśle stwierdzam, że jako stawiająca pierwsze kroki w-nadziei-szafiarka nie powinnam wykazywać się takim samouwielbieniem. Pokornie przepraszam, następnym razem będą drzwi, ścianę należy potraktować jako element humorystyczny.


Co do stroju- tuniko-sukienka pochodzi z letnich wyprzedaży w Camaieu. Urzekły mnie jej niby-indiańskie wzory oraz kolory, kupiona została jako idealna sukienka na plażę (dokładnie taka, jakiej szukałam, bez żadnych udziwnień, do szybkiego zdjęcia i założenia na kostium). Do Camaieu weszłam zrezygnowana, po obejrzeniu (i przymierzeniu) mnóstwa przykrótkich tunik z troczkami, z wybitnie rozciągliwych materiałów, z ozdobami absolutnie nieodpowiadającymi mojej koncepcji sukienki na lato. Gdy ujrzałam ją na wieszaku, zachwyciłam się, do ostatecznego zakupu przekonała mnie cena (przeceniona ze 140 zł na 60). Podczas pobytu nad morzem, dla którego ją zakupiłam, miałam okazję (bo obejrzeniu wschodu słońca) ujrzeć ją na prezenterce jakiegoś teleturnieju w tvn bodajże, nie pamiętam dokładnie stylizacji, jedynie wrażenia-strasznie mi się nie podobała ;)
Sztruksowa koszula jest jednym z moich najlepszych second- handowych zakupów, nadaje się zarówno jako kurteczka jak i dopełnienie stroju, miodowa męska koszula to jeden z najnowszych łupów (przyznaję, nie odważyłam się w niej przekroczyć murów szkoły, nie pasował mi jakoś fason- workowata tunika w workowatej koszuli, patrząc na zdjęcia dochodzę jednak do wniosku, że nie jest tak źle. Tylko papuzio). Wybrana została jako ochrona przed słońcem, głównie ze względu na kolor (uwielbiam miodowy).
Srebrne kolczyki- koła, otrzymane kiedyś na imieniny (urodziny?) ponosiłam trochę, szybko jednak uznałam je za zbyt nudne i postanowiłam odrobinkę przerobić. Jako że zawsze podobały mi się kobiety ubrane w spódnicę do ziemi, z mnóstwem koralików i dredami (nie mam pojęcia, jak nazywa się taki styl- hipisowski? rastafariański? rockowy? etniczny? boho?), wzięłam kilka agrafek, nawlekłam na nie koraliki, agrafki nawlekłam na koła i... voila! Z efektu jestem jak najbardziej zadowolona.
Co do bransoletek: srebrna to rodzinna pamiątka, niebiesko-złota to prezent (pochodzi ze sklepu indyjskiego), czarna to prezent od koleżanki, a koraliki to w rzeczywistości
naszyjnik (prezent od taty otrzymany podczas wakacji w Mrzeżynie- miałam wówczas 5 lat).
Torba- wielka, skórzana, niestety niewidoczna na zdjęciu, ale na pewno jeszcze się pojawi, jako używana codziennie do noszenia książek. Dawniej noszona przez mamę (czy to już vintage? ;).


Tunika: Camaieu
Sztruksowa koszula: sh
Miodowa koszula: sh
Tenisówki: no name
Rajstopy: Raj Stopy
Torba: vintage
Kolczyki: prezent + DIY
Bransoletki: prezenty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz