piątek, 29 maja 2009

Gdzie jest moja konewka?



Ten zestaw miałam na sobie we wtorek. Ze względu na arcy ważny test z francuskiego nie miałam czasu dodać go wcześniej. Skojarzenie z konewką jak dla mnie oczywiste: ogrodniczki i buty z motywem kwiatowym. Brak tylko konewki, ewentualnie kwiatki (do podlewania) by się przydały.

Na ogrodniczkę polowałam długo, nie mogąc znaleźć odpowiedniej, nie-ciążowej. Ta idealna też nie jest, marzę o całkowicie czarnej, jednak tej wiele nie brakuje. Dopiero oglądając te zdjęcia zauważyłam, jak bardzo przetarcia dżinsu rzucają się w oczy. Następnym razem zestawię inaczej, żeby tak nie kontrastowało z czarną „bazą”. W sumie efekt „od tyłu” podoba mi się dużo bardziej, ale ogólnie jestem zadowolona, ciuch za niewielką kwotę, do tego (co bardzo mnie zaskoczyło) wyjątkowo wygodny! Chyba nie wyjdę z niej pół sezonu ;)



Na marginesie: dzisiaj udało mi się zrealizować pierwszy punkt listy życzeń- mam dżinsy, które w najbliższym czasie zaprezentuję, wtedy opowiem dłużej o poszukiwaniach i wahaniu. Ponadto, znalazłam świetną kamizelkę: czarną, elegancką, w Stradivariusie, waham się (ach, to niezdecydowanie) czy zakupić ją za cenę 100 zł. Ale śliczna jest, więc pewnie znajdzie się w mojej szafie. O ile nie zostanie wykupiona, zanim się zdecyduję.

Również w Stradivariusie znalazłam dziś kapelusz. Na lato. Co prawda nie jest to kolorowy, lekki kapelusz z szerokim rondem (rok temu widziałam taki w sklepie House, ograniczyłam się do zrobienia sobie w nim zdjęcia i do dziś żałuję, że go nie kupiłam), ale jest interesujący: czarny, słomkowy, o kroju fedory (panamy? Nigdy nie umiałam ich odróżnić). Na przeszkodzie znowu stoi cena (hmmm... czy tylko mi się wydaje,

że 70 zł za słomkowy kapelusz to jednak dużo?) oraz rozterki. Rozterka nr 1: kapelusz jest czarny, latem będzie farbować. Rozterka nr 2: jest słomkowy, zatem nie będzie pasował zbyt do codziennych stylizacji, nadaje się tylko na określoną pogodę: nie za ciepło (bo zacznie farbować a ja się ugotuję przy okazji), nie za zimno, bez deszczu. Chyba jeszcze poszukam w sklepach z kapeluszami i zobaczę, jak wypada cen

owo. Do sklepu wchodziłam 3 razy, za każdym kierując się w stronę wieszaka z kapeluszami, przymierzając jeden i stojąc 10 min przed lustrem z zamyślonym wyrazem twarzy. Musiało to wyglądać ciekawie z perspektywy innych osób.

A dziś widziałam dziewczynę w moich trampkach. Na początku byłam hmmm... rozczarowana (cóż, może dlatego, że nikogo w kwiecistych martensach nie zdarzyło mi się jeszcze spotkać), potem jednak zauważyłam dobre strony tego „spotkania”- nawet z daleka obuwie to nie wygląda jak czarne adidaski. Czyli dobrze się stało.



ogrodniczka: Allegro

spodnie: H&M

t-shirt: z koncertu

buty: Doc. Martens

kolczyki: zrobione przez ciocię


zdjęcia: dzielnie wykonywane przez Paulę


4 komentarze:

  1. Będę szczera.Nie podoba mi się. Może lepiej byłoby bez spodni? Nie wiem :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Im dłużej patrzę na te zdjęcia, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jest to zestaw zupełnie nietrafiony ;) Ale już usuwać nie będę. Sugestię wezmę sobie do serca, postaram się zrehabilitować i ogrodniczkę też ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego spodnie,dlaczego?? Zdejmuj i to już, bo jakoś kanciasto wszystko wygląda;)A mi się marzą ogrodniczki w wersji krótko spodenkowej;)

    OdpowiedzUsuń
  4. już któryś raz trafiam na tą stronkę, przeglądałam juz mnustwo zdjęć. Bardzo podoba mi sie Twój styl, jest pełen kontrastów radosny, kobiecy, młodzieżowy i buntowniczy. SUPER!!

    OdpowiedzUsuń