wtorek, 6 października 2009

Wiktoriański skrzat

Tę czapkę zamówiłam u utalentowanej manualnie koleżanki już w marcu. Dostałam ją w zeszłym tygodniu i od tego czasu moje uwielbienie dla niej rośnie. Jest taka niepoważna :)

Image and video hosting by TinyPic

Spódnicę kupiłam dwa lata temu w sklepie indyjskim, kiedy to na gwałt poszukiwałam "czegoś" na imprezę urodzinową. Sklep znajdował się w cudownym miejscu, w piwnicy jednej z kamienic przy Starym Rynku. Kamienica miała 100 lat (biorąc to pod uwagę, nie powinno dziwić, że sklep musiał się stamtąd przenieść). Dziś sklep znajduje się w dużo mniej klimatycznym miejscu, do tego nie po drodze, zaglądam więc do niego dużo rzadziej. Wracając do spódnicy: zachwyciła mnie połączeniem tkanin i dalej ją lubię, mimo kiepskiej jakości. Największym mankamentem jest zamek- można go rozpiąć tylko do pewnego momentu, inaczej potem nie da się go zapiąć. A ja rano ledwo widzę na oczy i o takich szczegółach z reguły nie pamiętam, co skutkuje wielkim wkurzeniem porannym pod znakiem: "Co jest z tym zamkiem?!?!". Wymienić się go nie da nie rozpruwając przy okazji całej podszewki. Dopiero niedawno wpadłam na genialny pomysł- po prostu zaszyję zamek w taki sposób, żeby rozpinał się tylko do tego miejsca, od którego zapinanie jest możliwe. Geniusz, wiem.
Połączenie bluzki ze spódnicą miało być eleganckie, lekko w klimacie epoki wiktoriańskiej. Żeby było zaskoczenie: na zewnątrz wesoły skrzat w skórze, a pod spodem pani w marynarce i błyszczącej (miejscami) spódnicy. Miny ludzi, kiedy zakładałam/zdejmowałam kurtkę i czapkę- bezcenne.
I moje ukochane kolczyki z Muchą- po rozgnieceniu ohydnych różowych koralików obcęgami awansowały na ulubione (obok dwudziestu innych par). A fioletowe rajstopy wyszły z szuflady, bo akurat żadnych czarnych nie mogłam znaleźć.
Obcięcie głowy przypadkowe. Zechciało mi się odłożyć jedną książkę z chwiejącego się stosu- statywu i robić zdjęcia mechanicznie.
Obserwacji sklepowych nie będzie, nie mam na razie czasu na odwiedzanie centrów handlowych. Choć niedługo będę się rozglądać za butami, więc szykuje się długi wywód, jakie to te pary są beznadziejne, drogie, brzydkie i za bardzo ozdobione (ja tak mam za każdym razem przy butach. Co tłumaczy, czemu mam ich tak mało, szanse, że coś mi się spodoba i będzie na moją kieszeń, wynoszą jakiś 1%).

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

czapka: hand-made koleżanki
kolczyki: Pakamera
bluzka: Top Secret
żakiet: Zara
przypinka: Pakamera
kurtka: nie mam pojęcia
spódnica: sklep indyjski
rajstopy: Raj Stopy
oksfordy: Ryłko

3 komentarze:

  1. Czapka kolarzy mi się ze Smerfami, a jej kolor z sokiem z gumijagód. Bardzo mi się podoba ta niepoważność :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. przepiękna spódnica, świetna czapa!

    OdpowiedzUsuń